Re: Wasze auto
Bywa i tak trzeba być przygotowanym na wszelkie możliwości. Niema porównania ale mi kiedyś dzieciak za piłką niemal wbiegł pod maskę. Ale już z pewnej odległości przeczuwałem zagrożenie i dużo wcześniej zwolniłem. Skończyło się na mojej srogiej minie w szybie i strachu młodego piłkarza.
Co do sytuacji:
90km/h o 3w nocy z koleżanką niemal przejeżdżając faceta na jebniętych chamulcach?
Pozwalasz sobie na snobistyczne wybryki.
Nie jestem od prawienia morałów bo samemu brak mi kilku klepek. Ale uruchom wyobraźnie:
Jedziesz bez prawka, masz ze sobą drugą duszę. Najeżdzasz na faceta (zgon lub poważny uszczerbek na zdrowiu, paraliż może śpiączka?) prubujesz hamować i nie panujesz nad autem, lądujesz gdzieś na poboczu. Lub podbija Ci koło na tym człowieku i też zatrzymujesz się w mało bezpieczny sposób.
Ty masz poważne problemy z prawem i człowieka na sumieniu. Ojciec zmartwienie. A koleżanka niezapomniane wrażenia.
Wiem że to gdybanie i może się zdażyć każdemu nawet wieloletniemu kierowcy. Ale proponowałbym położyć kluczyki na stół i za kaskę na łapówę sprawić sobie fajną rurkę lub odłożyć na kurs prawka.
Niewinny wypad mógł się okazać tragiczny w skutkach.
Bywa i tak trzeba być przygotowanym na wszelkie możliwości. Niema porównania ale mi kiedyś dzieciak za piłką niemal wbiegł pod maskę. Ale już z pewnej odległości przeczuwałem zagrożenie i dużo wcześniej zwolniłem. Skończyło się na mojej srogiej minie w szybie i strachu młodego piłkarza.
Co do sytuacji:
90km/h o 3w nocy z koleżanką niemal przejeżdżając faceta na jebniętych chamulcach?
Pozwalasz sobie na snobistyczne wybryki.
Nie jestem od prawienia morałów bo samemu brak mi kilku klepek. Ale uruchom wyobraźnie:
Jedziesz bez prawka, masz ze sobą drugą duszę. Najeżdzasz na faceta (zgon lub poważny uszczerbek na zdrowiu, paraliż może śpiączka?) prubujesz hamować i nie panujesz nad autem, lądujesz gdzieś na poboczu. Lub podbija Ci koło na tym człowieku i też zatrzymujesz się w mało bezpieczny sposób.
Ty masz poważne problemy z prawem i człowieka na sumieniu. Ojciec zmartwienie. A koleżanka niezapomniane wrażenia.
Wiem że to gdybanie i może się zdażyć każdemu nawet wieloletniemu kierowcy. Ale proponowałbym położyć kluczyki na stół i za kaskę na łapówę sprawić sobie fajną rurkę lub odłożyć na kurs prawka.
Niewinny wypad mógł się okazać tragiczny w skutkach.
Komentarz