NIGHT RIDERS: Archiwum relacji z wyścigów

Zwiń

Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

    Dziękuję wszystkim za udział w tak ! wspaniałym wyścigu dla mnie jak i dla Marcina no to co zrobiłem w tym Ferrari Cap to masakra szacunek dla Marcina jeszcze... ba... 1 lap i mnie by nie było dziękuję za udział.

    PS. co to kur.. jest z tym opuszczaniem pokoju ??? :mrgreen:

    Komentarz


    • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

      Chciałbym pozdrowić tą jedną osobę która musiała zacząć mulić mi łącze podczas wyścigu (jak już wspominałem jakiś czas temu - u mnie pod jednym łączem są trzy domy). Przejechałem, uwaga, całe dwa zakręty bez problemów. Na trzecim wszyscy zaczęli skakać aż dwa wozy wpie******y się (bo "uderzyły" to za słabe słowo) we mnie, posyłając mnie prosto w ścianę. Samochód ledwo jechał, nie miałem zawieszenia, wlokłem się 50 km/h robiąc za zawalidrogę niczym Kartikeyan w F1, aż znowu uderzyłem w ścianę, żeby było śmiesznej to tym razem w środku tunelu na najdłuższej prostej. Parę zakrętów później zacząłem być dublowanym, dla bezpieczeństwa pozostałej trójki zatrzymałem się na poboczu by przejechali bez kolejnych ceregieli. W końcu po epickim 3,5 minutowym kółku doczołgałem się do boksów, założyłem twarde wyścigówki, i zacząłem jechać zrezygnowanym, spacerowym tempem. Kilka kółek minęło, byłem dublowany przez lidera po raz drugi, znowu gdzieś wyleciałem, znowu do mechaników. Tak się toczyłem, toczyłem, toczyłem, aż ścigający się dojechali do mety.

      Wniosek: jeżeli chcę dalej się ścigać w tym klubie bez tworzenia ryzyka dla siebie i innych, to:
      a) czekać aż wyścigi przesuną się na, mniej więcej, drugą nad ranem
      b) (wreszcie) załatwić sobie oddzielne łącze

      Ech.

      Komentarz


      • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

        Wielka szkoda że było nas dziś tak mało i że znowu miałeś lagi

        Nawet nie wiecie jak się cieszę z mojej wygranej dziś bo szczerze mówiąc już myślałem, że totalnie zardzewiałem. Odrobiłem zadanie domowe co zaskutkowało dobrze przygotowanym autem. Mimo wielu trudności jakie stwarza ten tor mogłem jechać szybko i na luzie, kontrolując wyścig praktycznie od pierwszego okrążenia, no i znowu polubiłem Evorę.
        Gratuluję Marcinowi który absolutnie niezagrożony wygrał całą serię, Evora Cup i teraz w "nagrodę" musi własnoręcznie przygotować jedne z torów na jakim będziemy startować w "BMW Z4 Miesterschaft". Poniżej wyniki dzisiejszego wyścigu i całej serii Evora Cup



        Dziękuję wszystkim za udział i do zobaczenia następnym razem
        http://www.mygranturismo.net/12300

        Komentarz


        • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

          Dobra, to teraz kilka słów ode mnie.

          Na początek szacunek dla Bimbaka, który wczoraj WYMIATAŁ!. Tak, dużymi literami, bo to co on wyprawiał tą Evorą to kosmos. Znalazł tak dobre ustawienia, że jego najlepszy czas był o 2 sekundy lepszy od reszty (1:24.2) O_o Kompleksów się można nabawić Zasłużone zwycięstwo wczoraj.

          Koomarr, dzięki za fajne słowa w twoim poprzednim poście ale wczoraj to ty mnie objechałeś i to bez najmniejszych problemów. Jak widać taki dobry to jednak nie jestem

          Teraz o tym dlaczego mogło być dobrze, a było od dupy strony. Zaczęło się od tego, że postanowiłem na 5 sekund przed startem zmienić setup... i zmieniłem na jak mi się wydawało dobry. Wydawało mi się! Zapamiętać - nigdy nie zmieniać setupy bez preztestowania. Pierwsze 3 okrążenia dało się jechać później Evora stawała się tak nadsterowna, że każdy zakręt ustawiała się bokiem, nawet jak wchodziłem w zakręt o jeden 'bieg wolniej'. Masakra.

          Na hardach byłem wstanie przejechać tyle okrążen ile Bimbak robił, zdaj się, na softach...

          Szkoda tylko, że tak mało ludzi pojawiło się w niedzielę na wyścigu

          Komentarz


          • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

            Mistrzostwa Ferrari za nami i na wstępie chciałem pogratulować zwycięzcy turnieju - Mariuszowi oraz zwycięskiemu teamowi i jego zawodnikom - Teamowi Camorra

            Teraz czas na kilka słów o ostatnich dwóch wyścigach mistrzostw.

            Wyścig pierwszy to start mniej więcej ze środka stawki (ze względu na inny system kwalifikacji). Udany start pozwolił mi przebić się na P1 bez większych problemów i miałem zamiar je utrzymać do końca wyścigu (chciałem nawiązać walkę o P1 w generalce). Niestety, lagi jednego z zawodników sprowadziły dużą część kierowców na ziemie - obity samochód i przymusowy pit na pierwszym okrążeniu (Mariusz też ucierpiał więc walka trwała).

            Wyjazd z pit stopu w końcu stawki i pogoń zawodników, którzy byli daleko z przodu - udało się dowieść P3 po ostrożnej jeździe na ostatnich okrążeniach - opony były bardzo zużyte. Wpadł też dobry Best Lap - 4:02.7

            Wyścig drugi, nocny, zapowiadał się bardzo smakowicie Rozpoczęcie z końca stawki, bardzo spokojny start i P3 na pierwszej długiej prostej - przede mną Bimbak i siniak, którzy jak się miało w krótce okazać trochę poszaleli . Druga szykana, dochodzi między chłopakami do kontaktu, siniakiem miota po torze, ja zwalniam by uniknąć kontaktu, siniak leci na lewą bandę więc postanawiam już pojechać normalnie bo wypada po za tor, a tu niespodzianka - siniak powraca na tor, przecinając go i przede mną wyrasta jego Ferrari - ściana nie do ominięcia - uszkodzenie przedniego koła. Przejechałem tak 2 okrążenia i zjechałem bo dalsza jazda z uszkodzonym samochodem nie miała sensu. Po wyjeździe z boksu ostro po gazie i na 4 okrążeniu, gdy pitowali Mariusz i Pakos, udało się ich dogonić i wyprzedzić - na chwilę bo później na długich prostych się troszkę tasowaliśmy.

            Niestety, dwa okrążenia starsze opony dały o sobie znać. Najpierw zbyt opóźnione hamowanie pozwala odjechać Mariuszowi na parę sekund, a pod koniec wyścigu były już tak zużyte, że Pakos bez problemu wyprzedził mnie przed metą na szykanach - tył już ledwo trzymał.

            Tutaj chciałem podziękować Pakosowi za naprawdę super walkę - ostatnie okrążenia były naprawdę bardzo emocjonujące - zmienialiśmy się na P2 kilka razy i pogratulować fajnego manewru przed metą - zasłużone P2 dla ciebie - dzięki

            Trochę czuję się zawiedziony bo szanse na P1 w generalce odebrały mi dzisiaj zdarzenia niezależne ode mnie - i w pierwszym i drugim wyścigu problemy innych zawodników... cóż tak to już bywa.

            Do zobaczenia na następnych mistrzostwach.

            Komentarz


            • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

              Panowie. Przepraszam, że wyszedłem, ale nie wiem z jakiego powodu prąd mi wysiadł w domu. Trochę żałuję, ale na następnych zawodach postaram się być.


              (o O O )===(|||||) (|||||)===( O O o) BMW

              GT5 Gamercards

              Komentarz


              • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                Kolejny wyścig za nami i czas na krótką relacje z jego przebiegu.

                Qual się udał i PP wywalczone.

                Wyścig zaczął się spokojnie, pierwsza szykana (tuż pod koniec prostej S/M) jest bardzo niebezpieczna, więc wcześniejsze hamowanie ze względu na nierozgrzane opony, oponenci bardzo blisko na ogonie. Od tego momentu mogło być już tylko lepiej, bo opony miały się wkrótce rozgrzać, a i stawka się trochę rozjedzie.

                Oddaliłem się na 2 albo 3 sekundy, kiedy to Bimbak wskoczył na P2 i nabrał szatańskiego tempa. Już 2 (?) okrążenia później siedział mi na ogonie i szukał miejsca na wyprzedzanie. Ja za bardzo nie chciałem szaleć bo na drogowym torze łatwo o błąd, szczególnie, że między bandą a torem nie ma ani pół metra żwirowej pułapki o czym przekonał się Bimbak na L6 albo L7

                Silne uderzenie w jedną z band na wspomnianej wcześniej szykanie skutecznie wyeliminowała go z walki o P1, a mi dało trochę odetchnąć. Od tego momentu zaczęła się walka z czasem i spokojne powiększanie przewagi. Postanowiłem nie szaleć, choć raz skusiłem się na jeden szybki hot lap P1 dowiezione, punkty zarobione, czekam na więcej

                Gratulacje dla Dominika za zajęcie P2, gdzie trzech się bije tam siniak korzysta

                Gratki dla reszty zawodników za dotarcie do mety.

                Komentarz


                • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                  To ja może zacznę od piątkowych wyścigów w Ferrari Italia.
                  Jako że wpadłem bez żadnego przygotowania pierwszy wyścig traktowałem jako ćwiczebny, ale mimo jednej z końcowych pozycji startowych próbowałem dobrze wystartować. Komar jednak nie chciał ...tzn pewnie chciał ale w kwalifikacjach go wyrzuciło z pokoju i musiał przepuścić wszystkich. Niestety robiąc to od razu po starcie spowodował niemałe zamieszanie, przez co jadący za nim Mariusz musiał ostro hamować ... i o ile jemu udało się Komara w ostatniej chwili minąć, to ja już nie miałem tyle szczęścia uderzając najpierw w Mariusza a następnie w Komara kasując chłopakom fury. Jadąc na szarym końcu jakoś udało nam się dojechać do boksu, ja po drodze jeszcze kilkukrotnie się rozbijałem, przez co do boksu dojechałem ostatni. Dalej jazda już była samotnym rajdem o honor i tylko ukończenie wyścigu. Przez chwilę miałem szanse wyprzedzić osoby poturbowane przez lazera ale nie udało się nawet powalczyć.
                  Wyścig numer 2 to już zupełnie inna bajka. Jako że mogłem startować z dobrej pozycji nie chciałem tego zaprzepaścić i po dobrym starcie udało mi się jeszcze przed szykaną wyjść na P1. Tuż za mną jechał siniak. Niestety dość szybko popełniłem błąd, łapiąc pobocze wpadłem w poślizg dzięki czemu tuż przed długimi prostymi na prowadzenie wysunął się właśnie siniak. Mi udało się powrócić na tor tuż za nim i zapowiadała się ciekawa walka. Na końcu drugiej prostej udało mi się wysunąć znów na prowadzenie, niestety zaledwie na kilka sekund. Na hamowaniu siniak spenetrował mi tył kasując całkowicie moje auto i marzenia o wygranej ;(
                  Siniak ty zbóju ... później wrzucę zdjęcia jak ja za wcześnie hamowałem Trochę się zdenerwowałem i nie byłem już w stanie ukończyć wyścigu.
                  2 Zdjęcia:

                  Gdzie ja zacząłem hamować:


                  i gdzie Quelxes zaczął hamować i Siniak nadal nie hamował


                  Wracamy do spraw aktualniejszych czyli niedzielnych wyścigów.
                  Było bardzo ciekawie. Na początku odbyłem ostrą walkę z robizetem. Bo kilku wspólnie przejechanych zakrętach robi popełnił błąd na dużym nawrocie dzięki czemu mogłem się mu wcisnąć po wewnętrznej i dalej pracować nad poprawieniem swojej pozycji. Szybko złapałem rytm i systematycznie zbliżałem się do Quelxesa. W końcu usiadłem mu na plecach. Chwilę przyglądałem się jak jechał i kiedy już planowałem atak w miejscu gdzie byłem zdecydowanie szybszy, popełniłem błąd. Chciałem ciaśniej pojechać szykanę tuż po linii start/meta - niestety byłem za blisko Marcina przez co nie widziałem lewej bariery i po prostu w nią przywaliłem kasując sobie auto i uszkadzając silnik. Po wizycie w boksach wylądowałem na 5 pozycji jednak już po chwili byłem 3 bo robi i komar musieli również odwiedzić swój zespół. Na tym samym okrążeniu popełniłem błąd, uszkadzając sobie przednie koła i znowu mogłem się cieszyć piątą pozycją. Chwilę mi zajęło zanim znowu złapałem rytm i zacząłem gonić walczącą dwójkę. Pod koniec wyścigu udało mi się zbliżyć na tyle by wykorzystać ich kontakt i rzutem na taśmę awansować z 5 na 3 miejsce. Już witałem się z gąską (miejscem na podium) kiedy robi podbudowany moim powtarzającym się błędem na jednym z zakrętów postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wejść mi pod łokieć. Niestety za bardzo opóźnił hamowanie posyłając siebie jak i mnie prosto w bandę (niestety robi ale za ten manewr będę zmuszony ukarać Cie punktowo). Komarowi udało się dzięki temu na ostatniej prostej awansować na P4, a ukończyłem wyścig na P5.

                  Gratulacje dla Marcina który jak zwykle - niezagrożony wygrał wyścig i dla siniaka który dzięki zrównoważonej jeździe zdołał ukończyć wyścig na miejscu drugim.
                  http://www.mygranturismo.net/12300

                  Komentarz


                  • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                    Karę przyjmuję z pokorą. Trochę mnie poniosło, a Z4 jest mocno podsterowna gdy mocniej naciskamy hamulec. Pozostaje mi tylko przeprosić. Jutro opiszę swoją jazdę w Madrycie. Dzisiaj lekko dzień mi się przedłużył... jak ja nie lubię poniedziałków.

                    Komentarz


                    • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                      Tero ja
                      Piątek, leniwe popołudnie w prefekturze departamentu Sarthe - miasteczku Le Mans. To, że nie będzie to zwykły dzień jak co dzień dobitnie uświadamiają coraz głośniejsze ryki widlastych ósemek. Tak, gorące powietrze rozdzierają odgłosy 600 mechanicznych rumaków każdego z dziewięciu niesamowitych pojazdów - Ferrari 458 Italia. Aby dobrze się wprowadzić i obcować z relacją proponuję włączyć poniższy podkład muzyczny (spróbujcie uruchomić wyobraźnię... lub ewentualnie pamięć )
                      [youtube:j73x00i5]http://www.youtube.com/watch?v=pFWSmiW0xBE[/youtube:j73x00i5]
                      Gra? To jedziemy dalej
                      Start! I od razu podział na dwa obozy i dwóch prowodyrów zamieszania. W pierwszym obozie zamieszanie mniejsze - prowodyr: lagujący lazerlaser. Obija kilku zawodników, w tym mnie (uszkodzenie lewego przedniego koła). W drugim obozie (tym z tyłu) zamieszanie wywołuje wspomniany już wcześniej przez moich poprzedników Koomarr - chciał biedak dobrze, a wyszło jak zwykle rezultat: uszkodzony Bimbak i Mariusz. Na drugim okrążeniu postanawiam jednak naprawić to koło (przy dużych prędkościach na prostych - a takich jak wiadomo na Sarthe nie brakuje - auto jest mocno niestabilne) Po wyjeździe Mariusz z Marcinem są już dość blisko - za niedługo mnie doganiają i wyprzedzają. W końcu to nasi mistrzowie
                      Potem jeszcze jeden pit po połowie - oponki. I tak jadąc sobie swoim tempem melduję się na mecie na P5. Przy okazji (bo nikt o tym nie wspomniał) wyrazy współczucia dla Koomarra, albowiem przydarzyło mu się coś czego chyba jeszcze na naszych wyścigach nie było - dosłownie (ale to dosłownie!) na kilka metrów przed metą został brutalnie wykatapultowany z pokoju. No bieda straszna, szkoda chłopaku bo chociaż na jakieś punkty byś się załapał a tu taki kolosalny pech

                      Zanim zaczął się wyścig nr 2 na torze zdążyło się już zrobić ciemno. Start i pierwsze zakręty jak już to wynikało z relacji Bimbaka poszły mi dobrze - jego błąd na ostatnim zakręcie przed prostą dał mi palmę pierwszeństwa. Nie na długo, bo już po pierwszej szykanie wykorzystując drafting jego szary bolid przemieścił się przed mój. Oczywiście ten zbój zaraz po wyprzedzeniu zajechał mi drogę i zaczął niespodziewanie hamować! Skandal jakiś. Co miałem robić? Zastosowałem się do praktyk
                      Zamieszczone przez Quelxes
                      S/M
                      i dałem mu potężnego klapsa w pupcię (w końcu nazwa teamu Bimbaka zobowiązuje ). Chyba jednak źle zrozumiałem jego sygnały, bo natychmiast oddalił się naburmuszony Dobra koniec żart i dworowania - Tomaszu przepraszam najmocniej, zachowałem się bardzo nieostrożnie i nic mnie nie usprawiedliwia. Jest mi wstyd tym bardziej, że zaprzepaściłem twoje szanse na dobre (kto wie może nawet pierwsze) miejsce
                      Kolizja powyższa dotknęła też Quelxesa, który wpadł na moje obijające się bezwładnie od band Ferrari, o tym mogliście przeczytać w jego relacji.
                      Ale życie toczyło się dalej, wyścig pędził do przodu... Moje rozbite do granic możliwości auto, targane przez boga chaosu znajdowało się na antypodach kontroli, co szybko dało o sobie znać powodując spina na... prostej :/ Akurat na lecące bokiem Farrari teamu Cavallino Evoluzione napatoczył się Anal Racing manager i okazało się że zdewastowane do cna samochody można zdewastować jeszcze bardziej W tym momencie dla pana B. miarka się przebrała i włączył przycisk "exit". Ja doczłapałem się z wielkim trudem do boksów i po quick repair mogłem spokojnie kontynuować wyścig. Naturalnie ostatni i z ogromną stratą do reszty. Po jakiś 3-4 okrążeniach udało mi się dogonić i wyprzedzić krzycha. I znowuż 5 miejsce.
                      Oczywiście gratule dla zwycięzców, a w szczególności dla mojego kolegi zespołowego Pakosa Świetna jazda Mateusz, szkoda tylko, że w poprzednich wyścigach nie było ci dane udowodnić twoich umiejętności z powodu problemów z netem

                      End nał... niedziela i wieczorek zapoznawczy z zet czwórką. Nigdy wcześniej nie jeździłem tym autkiem, do tego tor jest... sami wiecie jaki. Słowo niełatwy będzie w tym przypadku zdecydowanie eufemizmem Zgodnie z powyższym postanowiłem jechać zachowawczo i bez szarżowania. Z początku taktyka okazała się mało efektywna, bo już na pierwszym okrążeniu dosyć znacznie odsadzili mnie Quelxes (lub jak to mawia Mariusz - Qualex ), Bimbak i robizet. Przez kilka okrążeń naciskał też ostro Koomarr i w końcu po kilku podejściach zdobył moją pozycję, a następnie oddalił się na bezpieczną odległość. Nieśmiałe ataki zaczął również uskuteczniać Damian, może i by coś z tego wyszło ale nie pozwoliła mu na to siła wyższa (teraz już wiemy że był to prąd, albo raczej jego brak). I tak sobie jechałem na 5 pozycji gdzieś do połowy wyścigu, kiedy to nieznane mi (wówczas) okoliczności zmusiły panów B., R. i K. do zaliczenia pita. Jako że jestem osobą nastawioną na branie, skrzętnie wykorzystałem ten szlachetny gest kolegów i przyjąłem z otwartymi ramionami podarowaną mi pozycję drugą I utrzymałem ją do mety Ostrożna jazda jednak się opłaciła - ani razu nawet nie zarysowałem samochodu
                      Mega gratulacje dla Quelxesa - Marcin jesteś bezbłędny i po prostu najszybszy. SZACUN

                      Dzięki za fajne wyścigi i do zobaczenia na następnych

                      Komentarz


                      • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                        Start z P2. Po szykanie utrzymałem pozycję, chociaż Bimbak siedział mi na ogonie. Na 2 okrażeniu wykorzystał mój błąd i powoli zaczął się oddalać, w tym momencie miałem przewagę około 7 sekund nad P4. Skoncentrowałem się na obronie P3. Na L7 Bimbak popełnia błąd i wskakuję na P2. Niby wszystko pod kontrolą, lecz na 8 okrążeniu uśpiona czujność wymieszana z radością spowodowała drobny błąd który zaowocował uszkodzeniem zawieszenia w mojej zielonej Buni. Na moje nieszczęście Koomarr złapał tempo i szybko niwelował stratę między nami.Na L13 dublowany Dosmus blokowal Koomarra co uniemożliwiało mu to na walkę ze mną. (dość dziwne zachowanie dosmusa) Na L14 postanowiłem zjechać na pit stop w celu naprawy zawieszenia- to był mój błąd taktyczny. Kolejne okrążenia to nieustanna walka z Koomarrem który atakował zaciekle a ja starałem się pilnować wewnętrznej strony pokonywanych zakrętów co przynosiło efekty w utrzymywaniu P3. Niestety na 18 okrążeniu natrafiłem na dublowanego Dosmusa który nie chciał ustąpić mi miejsca w wyniku czego uszkodziłem zawieszenie po kontakcie z tym maruderem... póżniej problemy z tym gościem miał również Koomarr. Gdy uporaliśmy się z Dosmusem walka między nami rozpoczęła się na nowo, Koomarr to twardy przeciwnik nie dał mi nawet chwili wytchnienia. Za nami ze stratą okolo 2 sekund podążał Bimbak i czekał... Koomarr zajęty atakami na moją pozycję, ja zajęty obroną, bimbak czeka i na L23 atakuje nas w tak bezczelny i zuchwały sposób że aż mnie zatyka... naprawdę trzeba to oglądnąć. Na L25 Koomarr popełnia błąd i nareszcie udaje mi się mu urwać, natomiast Bimbak jest w moim zasięgu i pilnuję jego ogona do samej końcówki, gdzie naprawde jest gorąco. Jadąc za Bimbakiem widzę że wszystkie łuki bierze za szeroko i na jednym z ostatnich zakrętów przymierzam atak po wewnętrznej niestety opłakany w skutkach. Uszkodziłem Bimbaka co spowodowało jego spadek na P5. Chciałem przepuscić Go przed metą razem z walczącym z nim Koomarrem ale źle obliczyłem linię mety i nie zdążyłem zahamować przed nią, zreszta widać to po małych różnicach czasowych naszej trójki. Bimbak, jeszcze raz przepraszam za ten nieudany atak.
                        Na zakończenie chciałbym poruszyć sprawę zachowania się na torze kolegi Dasmusa który chyba zapomniał co to są zasady. Nie wiem dlaczego został dopuszczony do wyścigu gdyż nie mogę go znaleźć w naszych szeregach klubu. Mam nadzieję że te sytuacje wyjaśnimy na forum klubu.

                        Komentarz


                        • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                          Piszę post pod postem ponieważ dotyczy innego wyscigu. Niestety nie dane mi było pojechać z Wami moi Koledzy ponieważ zabrakło dla mnie miejsca w pokoju. Nie wiem po co mamy wpisywać się na turnieje skoro nie wszyscy to przestrzegają, tylko sobie z biegu wchodzą bez uprzedniej deklaracji uczestnictwa. Rzadko mam możliwość jechania w piątki a tu takie niemiłe zaskoczenie tym bardziej że trenowałem w pokoju siniaka przed wyscigiem.

                          Komentarz


                          • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                            Masz racje, ci co się nie wpisują powinni ponosić jakieś konsekwencje, ale tak trudno było napisać do kogoś na PSN żeby zrobił jeszcze jedno miejsce w pokoju?

                            Komentarz


                            • Re: NIGHT RIDERS - Relacje ze spotkań online

                              Przepraszam Cie Robi - to moja wina. 3 razy zmieniałem pokój bo kogoś nie doliczyłem z niewpisanych osób. Mogę tylko napisać, że to już się nie powtórzy.
                              http://www.mygranturismo.net/12300

                              Komentarz


                              • Re: NIGHT RIDERS - Turnieje piątkowe



                                Odnośnie zasad CRC. Na pierwszym okrążeniu prowadziłem do zakrętu nr 10 (Dunlop).Chciałem wziąć szykanę od zewnętrznej kiedy Siniak wleciał mi po wewnętrznej lekko uszkadzając mój prawy przód (sobie uszkodził lewy tył) a lazererazer przywalił mi w prawy tył (sobie lekko uszkadzając lewy przód). Ok, zdarza się, zwłaszcza na pierwszym okrążeniu.
                                Natomiast na pierwszym zakręcie drugiego okrążenia lazererazer znów wyprzedzał po wewnętrznej, zahamował za późno i wyleciał z toru. Wracając na tor (gaz do dechy, a co! )trafił mnie centralnie w bok doszczętnie niszcząc mój wóz. Spadłem na ostatnią pozycję i straciłem ok 1 minuty do lidera. Czasami zastanawiam się, po co w ogóle nam te zasady CRC? Może po prostu ustalimy, że wszystkie chwyty dozwolone? No bo przecież liczy się tylko, żeby być pierwszym na mecie?

                                Komentarz

                                Night Riders

                                Opis Klubu

                                Jeżeli chcesz ciekawie spędzić wieczór z Gran Turismo Sport to zapraszamy do Night Riders
                                Typ Grupy: Publiczna
                                Tematy: 9
                                Komentarze: 12987

                                Właściciel

                                Moderatorzy

                                Uczestnicy (3)

                                Pracuję...
                                X